Wpierw bawiliśmy się w funparku, później były lody w lodziarni.
Każdy dostał po wafelku z nadzieniem co zresztą próbował uchwycić fotograf.
A na koniec śpiewaliśmy Julkowi STO LAT
przy zapalonych świeczkach na torcie.
Kiedy chłopcy bawili się torami Nastka zajadała truskawki.
Niekonwencjonalna kolejność zdarzeń (bo ponoć powinno się wpierw śpiewać sto lat)
spowodowała, że dzień ten długo zapamiętamy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz