W życiu zrobiłam już kilka pasztetów - jedne dobre, drugie lepsze, ale wyzwaniem dla mnie było zrobienie pasztetu z dzika.
Czy trudniej?! na pewno trochę inaczej.
Mięso z dziwa jest bardzo chudym mięsem i wymaga towarzystwa mięs tłustych lub tłuszczy w stylu boczku lub słoniny. Jeśli się o tym będzie pamiętało pasztet będzie ciekawy w smaku.
Po konsultacji z mamą, bratem kucharzem i przeczytaniu kilku poradników przepis w taki sposób się ukształtował:
- 600g dzika
- słonina, boczek, podgardle - łącznie do ok. 1kg
- suszone grzyby
- włoszczyzna
- 2/3 cebule
- 1 szkl wina czerwonego
- kilka liści laurowych, jałowiec, ziele angielskie, pieprz sól
Wszystko gotujemy aż mięso będzie bardzo miękkie.
Po wystudzeniu mielimy, przynajmniej 2 razy, ja najczęściej mielę 3 razy. Dodajemy jajko, bułkę tartą lub kajzerkę wcześniej namoczoną w wywarze mięsnym, i doprawiamy do smaku solą, pieprzem, gałką muszkatołową, jałowcem. Ja jeszcze dodałam kieliszek koniaku (jesli się akurat ma w domu).
Tak przyprawione mięso przekłada się do keksówek (wcześniej wysmarowanych tłuszczem i obsypanych bułką tartą) i pieczemy ok 1 h.
Ja najczęściej piekę 1,5 godziny, przy czym po pierwszej godzinie przykrywam sreberkiem wierzch pasztetu by się nie spalił.
Smacznego!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz