W ZOO w tym roku byłem, ale kiedy usłyszałem,
że tata dawno tam nie był (ponoć był tam jak chodził do szkoły)
nie było innego wyjścia i trzeba było go tam zabrać.
Okazało się, że nie był to zwykły spacer po ZOO,
ale pełna atrakcji przygoda.
Miałem okazje karmić kózki.
Z chłopakami wspólnie konsumować maślane bułeczki.
Bawić się w ciufcię dalekobieżną z dwoma wagonami.
Odwiedzić dinozaury w parku.
Zresztą nie tylko ja się dobrze bawiłem.
Aż żal było wracać do domu.